Jak naród wstanę z kolan. I będę wysoki. I znów się rozpromieni. Ten nasz kawałek ziemi. [Refren: Voo Voo i Hania Rani] Proszę przyjdź już przyjdź. Zanim zacznę się bić. Z tą
Bardzo na czasie słowa piosenki Voo Voo: "Myślę sobie, że Ta zima kiedyś musi minąć Zazieleni się Urośnie kilka drzew Niedojedzony chleb W ustach zdąży się rozpłynąć A niedopity rum Rozgrzeje jeszcze krew. Zimny poniedziałek Gorącą stanie się niedzielą To co nie pozmywane Samo zmyje się Nieśmiały dotąd głos Odezwie się jak dzwon w kościele A tego czego mało Nie będzie wcale mniej... Choć mało rozumiem A dzwony fałszywe Coś mówi mi, że Jeszcze wszystko będzie możliwe Nim stanie się tak Jak gdyby nigdy nic nie było Nim stanie się tak JAK GDYBY NIGDY NIC" tak, tak :) to może jeszcze jajka w oczekiwaniu na wiosnę Dziś piękne słońce, rano wstałam przed siódmą, było -12, a dwie godziny wcześniej -17 ..........hm, myślę sobie, że ta zima kiedyś musi minąć................
Chwyty i tabulatury na gitarę do piosenki Nim stanie się tak wykonawcy Voo Voo Nim stanie się tak Voo Voo - Chords.pl - Dobre miejsce dla gitarzystów (chwyty i tabulatury na gitarę) Zapamiętaj mnie
niedziela, 9 listopada 2014 godz. 19:00 bilety 20 zł - już dostępne tel. kasa 32 733 88 01 informacja: 608 200 457 miejsce: sala teatralna PKZ koncert w ramach ZAGŁĘBIEWOOD Jak nazwać sztukę "VOO VOO"? Jest kłopot z klasyfikacją...To, co gramy jest wynikiem sumy doświadczeń muzyków VOO VOO. Myślę, że to się wpisuje w ogólny pejzaż muzyki współczesnej, która najczęściej jest dziś eklektyczna. To znaczy zawiera elementy muzyki klasycznej, etnicznej, jazzowej, rockowej i nawet tanecznej. Muzyka w ogóle, gdzieś od końca lat 70. staje się coraz bardziej eklektyczna. Mówię tu o muzyce w sensie bardziej masowym, muzyce wręcz rozrywkowej, a nie o tym, co robił np. Miles, czy Coltrane. Mam więc w pamięci dokonania Davida Byrne'a, Adriana Belew, Briana Eno, którzy w sposób bardzo naturalny czerpali z wielu kultur. I były to kompletnie nie obliczone spekulacją muzyczne spotkania... Wydaje mi się, że jeśli ktoś chce rozwijać muzyczny warsztat, musi się skłaniać ku innym kulturom, ponieważ każda z tych kultur uczy czegoś innego. Kultura afrykańska uczy fantastycznych podziałów rytmicznych, kultura Japonii uczy takiego zupełnie odmiennego wewnętrznego napięcia związanego z muzyką, kultura Indii uczy z kolei jak "okiełzać trans", itd. W naszym przypadku, muzyka jest bardzo osobistą formą wypowiedzi. Na nią składają się, z jednej strony doświadczenia jazzowe Mateusza, Karima i moje, a z drugiej - Stopy - perkusisty o zdecydowanie rockowej proweniencji. To, co nasz łączy w sposób najbardziej oczywisty z jazzem - to właśnie ta otwarta formuła grania. Nasze piosenki, bo przecież VOO VOO jednak najczęściej nagrywa piosenki, traktujemy jako "punkt wyjścia", trochę jak standardy jazzowe, w spotkaniach z najrozmaitszymi muzykami. I w studio, ale zwłaszcza na koncertach. Na to wszystko nakładamy czasem, bo przecież nie zawsze, nasze fascynacje muzyką innych kultur... Dziś te elementy etniczne w naszych piosenkach są bardziej pochowane, nie znaczy to wcale, że oto mniej etniczne... Co jeszcze? Nie lubimy się powtarzać. Mam przekonanie, że uprawianie zawodu muzyka jest dla wszystkich członków zespołu VOO VOO okazją stworzoną do tego, by zaryzykować gesty prawdy. W momencie, gdy czujemy, że się mechanizujemy, powtarzamy - musimy natychmiast to zerwać... Każda z płyt VOO VOO jest elementem poszukiwań. Niekiedy płyta zamyka pewien etap, poczym zajmujemy się już odmienną, czasem krańcowo odmienną materią dźwiękową. Ale nie zawsze sąsiedztwo kolejnych realizacji jest do zatarcia - wyznaje Wojciech Waglewski. Więcej informacji: TRASA KONCERTOWA Jesień 2014 Poznań – Eskulap Szamotuły - Kino Halszka Dąbrowa Górnicza - Pałac Kultury Zagłębia Kraków - Rotunda Racibórz – Przystanek Kulturalny Koniec Świata Opole - NCCP Łódź - Wytwórnia Gdańsk - Żak Ustka - Dom Kultury Olsztyn - CEiIK Greifswald - Niemcy - Theater Vorpommern Toruń - Lizard King Lublin - Teatr Stary Wałbrzych - A' Propos Gomunice - Bogart Warszawa - Teatr Studio Kęty - Dom Kultury Wrocław - Sala Gotycka w Starym Klasztorze Augustów – Kino Iskra Białystok – Zmiana Klimatu Czeremcha – Gminny Ośrodek Kultury Łomianki – Jazz Cafe Chełm – Atmosfera Radom – Klub Lemon Sztum – Kino/Teatr Powiśle Kartuzy – Szynk Tabaka Zielona Góra – Kawon Gniezno – Młyn Włocławek – CK Browar B. patronat medialny
Najważniejsze jest to, że zjawisko o którym piszę, nie dotyczy najnowszego albumu zespołu Voo Voo, zatytułowanego "7". Jest wręcz dokładnie odwrotnie. Już na etapie zajawek utworu "Środa", które pojawiały się w internecie, do mnie przynajmniej kompozycja ta przylgnęła całkowicie i rozbudziła ogromny apetyty na więcej. Myślę jednak To tylko się śniło Że było tak miło I niebo było tuż Myślę jednak Że było dość ładnie Nim bezprzykładnie Opuścił mnie Anioł Stróż Śniło mi się A może tak było Może zmyśliłem A w końcu kto to to dziś wie Znowu kara Chociaż próbuję Chociaż się staram A jednak dopadła mnie Gdybym tylko ciut Znalazł w sobie sił Jakoś podniósłbym się i żył Gdybym tylko chciał Gdybym tylko mógł Żyłbym znowu jak młody bóg Jest nadzieja Trochę wieje I znowu to czuję Zaczyna powiewać też mnie Widzę przecież Buja te liście I oczywiście Zaczynam bujać się Gdybym tylko ciut Znalazł w sobie sił Jakoś podniósłbym się i żył Gdybym tylko chciał Gdybym tylko mógł Żyłbym znowu jak młody bóg I namolny głos Co tak karcić chce Mógłby na chwilę zamknąć się I gdyby piekielny dzwon Co tak upierdliwie brzmi Choć na minutę opadł z sił Gdybym tylko ciut Znalazł w sobie sił Jakoś podniósłbym się i żył Gdybym tylko chciał Gdybym tylko mógł Żyłbym znowu jak młody bóg Poza tym każdy z nas realizuje się poza Voo Voo i to wszystko dodatkowo eksploduje na naszych koncertach. Na razie nie myślę więc o takich jubileuszach, tym bardziej, że zespół mam - To podróż przez okolicę, w której mieszkam. To płyta o naszych relacjach z sąsiadami i bliskimi - mówi o albumie "Za niebawem", który ukazał się 15 lutego Na płycie rozlicza polityków i media, krytycznie odnosi się też do duchowieństwa. "Jest na tej płycie prztyczek, na który Kościół w pełni sobie zasłużył, wtrącając się do polityk" - Kiedy myślę o hipisach, to zawsze widzę to słynne zdjęcie młodych ludzi wtykających kwiaty w lufy stojących naprzeciw nich żołnierzy. Tego nam trzeba – podkreśla Zestawiając czasy Woodstock ’69 i obecne, zauważa spore różnice w odbiorze muzyki. "Żyjemy zupełnie w innych czasach. W latach 60. i 70. słuchało się muzyki bez przerwy. Ona była manifestem, sposobem na uwiedzenie kobiety, powodem do zawiązywania przyjaźni" 15 marca koncert Voo Voo w Łodzi w Klubie Wytwórnia, 16 marca w Poznaniu – w CK Zamek, 17 marca w Gnieźnie – w Młynie Przemysław Bollin: Ten album opowiada o domu, czyli Polsce. Wojciech Waglewski: To podróż przez okolicę, w której mieszkam. Właściwie cała płyta opowiada o naszych relacjach z sąsiadami i bliskimi. Co widzisz, jak patrzysz na nasz kraj? Dobrze jest z polską kulturą. Mamy trzech polskich jazzmanów w ECM-ie, najbardziej ekskluzywnej europejskiej wytwórni płytowej z jazzem i klasyką. "Polka" Wojtka Mazolewskiego znalazła się wśród pięciu najlepszych płyt na świecie [według amerykańskiego "Down Beat Magazine" – przyp. PB]. Do tego pojawienie się prawdziwych gwiazd popowych jak Dawid Podsiadło, Brodka. I ja. (śmiech) Dobrze jest z filmem, literaturą. Masłowska, Twardoch, świetny debiut pani Klickiej, Olga Tokarczuk. Sukcesy klasyków, śpiewaków, pianistów, fantastyczne międzynarodowe miksy Wacława Zimpla, Mikołaja Trzaski… A co cię niepokoi? Media, które za tym nie nadążają. Nadal nie ma w nich sztuki, nadal oglądacz srebrnego ekranu nie jest w stanie odróżnić trąbki od saksofonu, a nawet wyobrazić sobie jak owe instrumenty wyglądają. Może natomiast godzinami w pięciu programach informacyjnych oglądać naparzających się wzajemnie polityków, najczęściej mówiących jednocześnie, kompletnie niedyscyplinowanych przez prowadzących, gdyż na przemocy słownej rosną słupki oglądalności. Przecież w internecie nie tracimy czasu na oglądanie ludzi, którzy przekazują sobie znak pokoju, interesują nas tylko wiadomości o tym, kto komu coś tam. Chcemy mięsa. Nie jestem przekonany co do tego symetryzmu, to nie jest podział tylko na dwie frakcje. To wszystko się wpisuje w nasze odwieczne podziały i przy zasięgu dzisiejszych mediów jeszcze je powiększa i ugruntowuje. A my stajemy się mentalnymi niewolnikami owych wiadomości. Im bardziej są tajemnicze, tym rzekomo bardziej niezależne. Im bardziej chamskie, tym bardziej przeciwstawiają się politycznej poprawności. Przykazanie o niedawaniu fałszywego świadectwa nie obowiązuje już od dawna, przyzwoitość stała się nudna. Lubimy się nie lubić. Wojciech Waglewski Polityków wybieramy na podstawie ich wyglądu, bo przecież trudno ich zrozumieć. Każdy z nich ma dla nas ofertę pełnych portfeli, świetlanych emerytur i kaski na każde życzenie, tylko nie za bardzo tłumaczy, komu je zabierze. Leczymy się za to tak, jak nasi dziadkowie, bo pradziadkowie mieli chyba lepiej, stojąc godzinami w kolejkach, czekając miesiącami na zabiegi. Żyjemy na nieustannym wk*****. On stał się naszym tlenem. Myślę jednak, że tak w głębi ducha jesteśmy dobrzy. Potwierdza to nasza chęć pomocy innym okazywana w czasie zbiórek na WOŚP czy Caritas. Właściwie chęć pomocy każdemu, kto się o to do nas zwróci. No może z wyjątkiem uchodźców, a zwłaszcza kolorowych. Śpiewasz o tym, że nie chcemy przyjąć uchodźców, a uważamy się za chrześcijan. No i coś mi się tu nie zgadza. To o tyle kuriozalne, że nikt do nas uchodzić na razie nie chce. No ale to jest znowu wynikiem drenażu naszych mózgów przez media i polityków, którzy na naszych lękach przed obcymi, nienowych przecież, jeśli przypomnimy sobie historię braci Aria, zbijają sobie swój kapitalik. Ta nasza dobroć jest starannie zasłonięta agresją, bo może się jej wstydzimy, bo to takie niemęskie czy coś. Zresztą od napisania "Floty Zjednoczonych Sił" minęło ze 30 lat, mam nadzieję, że to w końcu w sobie odkryjemy, uwolnimy się od indoktrynacji mediów, zaczniemy uczestniczyć w życiu politycznym, wybierzemy sobie polityków z prawdziwego zdarzenia, wykształconych, z poczuciem misji i uwierzymy w siebie. A o samych sobie będziemy wyrażać się tylko z podziwem i uwielbieniem. O tym troszkę jest nasza płyta. W teledysku do "Się poruszam 1" tańczy Nadia Vadori-Gauthier, francuska performerka, która po zamachu na redakcję "Charlie Hebdo" codziennie, minutą tańca wyraża swój sprzeciw wobec nienawiści. Teledysk opublikowaliście 14 stycznia, tego samego dnia zmarł Paweł Adamowicz. To jest dramatyczny zbieg okoliczności. Ten tekst napisałem w marcu zeszłego roku. Nadia tańczy wśród żółtych kamizelek, wierząc, że jej taniec może stać się alternatywą wobec przemocy. Nasza piosenka jest raczej o tym, że powinniśmy się odwrócić tyłem do manipulacji dokonywanych na naszych emocjach i nie dać się zniewolić mediom, politykom, podejrzanym ideologiom itd. Wierzę w wolnomyślicielstwo. Kiedy byłem młodym człowiekiem, uważałem, że jedyną możliwą ucieczką od zła jest tworzenie rzeczy pięknych. I one powstawały. Komeda, Anawa, Niemen, świetne kino. Mam nadzieję, że i tym razem sztuka dostarcza nam mnóstwo tej pozytywnej energii. Mamy festiwal Owsiaka, który pełni formę wspólnotową. Przez kilka dni pół miliona ludzi żyje w zupełnie innej rzeczywistości. W "Dzie ci kwiaty 1" śpiewasz o potrzebie wierności jednej idei. To jest polemika ze zdaniem, że tylko krowa nie zmienia poglądów. Posługują się nim nasi politycy w celu usprawiedliwienia swej wolty ideologicznej, kiedy to z pobudek czysto merkantylnych zmieniają sobie partię. Moim zdaniem zdrada zdradą pozostaje i żadne barwne zdanie owego faktu nie zmieni. Ja opowiadam się za stałością poglądów. Część z nich może modyfikować nauka, ale Dekalog nic nie stracił, a nawet, niestety, bez przerwy zyskuje na aktualności. Na płycie "Świnie" śpiewałeś o tym, że "nie ma Boga/nie ma Boga tutaj/nie ma Boga wśród nas". Teraz wraca ten problem. Jest na tej płycie pewien prztyczek, na który Kościół w pełni sobie zasłużył, wtrącając się do polityki i nie reagując na nasze narodowe waśnie, a przecież wielokrotnie w historii spełniał rolę mediatora. Komercjalizacja tej instytucji czasem też bywa dość zabawna. Piosenka „Z ostatniej chwili” rzeczywiście powstała za pięć dwunasta. Składałem już materiał, gdy przeczytałem o tym, że można się wyspowiadać w wagonie. Brakuje nam autorytetów? One są, tylko robimy wszystko, żeby je nieustannie podważać. W moim zawodzie uprawianie go bez obecności mistrza, czyli właśnie owego jest niemożliwe. Ja miałem ich kilku i ich wpływ na moją muzykę, ale i stosunek do świata jest nie do przecenienia. Myślę, że musimy trzymać się naszych mędrców, bohaterów, bo żyje ich jeszcze bardzo wielu. Ludzi, którzy bronili nas przed wrogami, którzy rozsławiali nasz kraj, kulturę, wiedzę, szlachetność. Przede wszystkim ich powinniśmy bronić przed kłamstwem, złością i agresją. Rozejrzyjmy się wokół i szanujmy. Są wśród nich politycy niestety najczęściej już w polityce nieuczestniczący, są prawdziwi twórcy naszej niepodległości, którzy w czasach, kiedy większość pielęgnowała swoje PZPR-owskie kariery, walczyli, siedzieli w więzieniach, a teraz niejednokrotnie są opluwani przez media. To podłość zasługująca na największe potępienie, bo nie dość, że szkaluje tych ludzi, to wykoślawia naszą historię dla doczesnych małych interesików. W tym roku mija 50 lat od słynnego Woodstock ‘69. W tym roku festiwal zagra ponownie, a wy na płycie pytacie, gdzie ci hippisi. Dlaczego? Kiedy myślę o hipisach, to zawsze widzę to słynne zdjęcie młodych ludzi wtykających kwiaty w lufy stojących naprzeciw nich żołnierzy. Tego nam właśnie trzeba. Odpowiedzieć na wszechobecną agresję spokojem. Trzeba nam wyluzowania, spokoju, namysłu i zastanowienia, dokąd zmierzamy. Potrzeba nam Floty Zjednoczonych Sił. Może wspólnota zawiązująca się na koncertach i festiwalach może być kołem ratunkowym, choć na chwilę? Może tak być, ale trzeba pamiętać, że żyjemy zupełnie w innych czasach. W latach 60. i 70. słuchało się muzyki bez przerwy. Ona była manifestem, sposobem na uwiedzenie kobiety, powodem do zawiązywania przyjaźni. Mimo przaśności Polski Ludowej, a może właśnie dlatego, przynajmniej raz w tygodniu bywało się na koncercie. Breakout, Niemen, Jazz Jamboree. Filharmonia pękała w szwach, kiedy grał Michał Urbaniak. Muzyka była naszym życiem i naszą wolnością. Była remedium na wszystko. Na prywatkach słuchało się płyt, potem się gadało, potem znowu słuchało. Kiedy w klubie grał DJ, miał 15 osób na parkiecie. Jak grała kapela na żywo pod sceną, był tłum. Teraz proporcje się zmieniają. Życie i kontakty międzyludzkie wyglądają jak u Banksy’ego. Para się całuje, patrząc jednocześnie w telefon komórkowy. Ja tego nie potępiam, zauważam jedynie pewne zmiany. Rytm życia jest inny. Foto: Materiały prasowe Okładka płyty Voo Voo, "Za niebawem" W tej chwili zasuwamy na dobrobyt 48 godzin na dobę, a muzyka ma nam w tym nie przeszkadzać. Jedynie trzydniowe festiwale to jest świat. Grzmocą w nas dźwiękami po osiem godzin dziennie w… Ale nasza percepcja przygotowana jest na góra trzy godziny. To fizjologia. Nie słuchamy więc, tylko się nagrzmacamy. W tanie nagrzmocenia owego wyłączamy raczej umysł i jakiekolwiek myślenie o wspólnotowości jest nam niepotrzebne. Dlatego też, kiedy ktoś ze sceny rzuci jakieś hasło o wymowie politycznej, ludność krzyczy, spadaj, bo przyszła tu zapomnieć o swej sromocie tyrania w korporacji przez rok cały. W związku z tym myślę, że Marley, który doprowadził do podania sobie ręki przywódcom odpowiedników naszego PiS-u i opozycji, już nam się nie przytrafi. Trudno, trzeba jakoś z tym żyć, ale próbować warto. Chcesz wstrząsnąć młodymi ludźmi? Człowiek w moim wieku może wstrząsnąć innymi, na przykład ściągając koszulę. Robi to nieprzerwanie od lat Iggy Pop, ale to jedynie wstrząs estetyczny i dość dyskusyjny, gdyż wydaje się wtedy, że występuje w jakimś bardzo niewyprasowanym wdzianku. Może chciałbym, żeby te 50 proc. ludzi nieuczestniczących w życiu politycznym, a co za tym idzie w ich własnym życiu, robi sobie krzywdę, gdyż chcąc nie chcąc polityka włazi do naszych domów z buciorami. A wolność, którą teraz mamy, nie jest nam dana na zawsze i bezwarunkowo. Kup bilety na koncerty Voo Voo w Łodzi, Poznaniu, Białymstoku, Damasławku i Rypinie (ar)Lyrics & Chords of Myślę Sobie że by Voo Voo, 62 times played by 15 listeners - get pdf, listen similarMichał Bryndal – perkusista głównie kojarzony z działalnością w zespole Voo Voo. Warto również wspomnieć o takich projektach, jak Wojtek Mazolewski Quintet czy Stryjo. Podwójny magister sztuki, absolwent Wydziału Sztuk Pięknych na UMK w Toruniu, jak również Instytutu Jazzu na Akademii Muzycznej w Katowicach. Perkusista znany ze spokojnej stonowanej gry dopasowanej do danego kontekstu muzycznego. Niewątpliwie mocną strony tego artysty jest umiejętność improwizacji, o której sporo już zostało powiedziane podczas filmu realizowanego przez kanał Tajemnice Polskich Mistrzów Perkusji w ramach projektu Kultura w Sieci. W najbliższym czasie, poprowadzi również warsztaty perkusyjne w formie online we współpracy ze szkołą Drum Academy. -Przede wszystkim dziękuję bardzo, że zgodziłeś się poświęcić czas na rozmowę. Chwilę o początkach. Jak to się stało, że wybór padł na perkusję? W końcu los początkowo kierował Cię na fortepian. Tak, poszedłem do szkoły muzycznej z podstawówką, bo tam posłali mnie rodzice. Początkowo wybór padł na fortepian, ale nie byłem zapalonym pianistą. Nie chciało mi się ćwiczyć, nie ciągnęło mnie do tego… W czwartej klasie pojawiła się opcja na wybór innych instrumentów i w sumie też dość bezwiednie wybrałem zaproponowaną mi perkusję. Myślę, że byłem ciut zaskoczony tym, że na tej “perkusji” w klasie perkusji się nie gra. Werbel, kotły i tzw. “drabinki”- ksylofon i wibrafon. W sali perkusyjnej stał set z blachami (Premier APK i blachy Paiste Alpha). Grali na nim starsi koledzy. Ja się przyglądałem i wiadomo, że granie na zestawie to był szpan. Podglądałem, sam uczyłem się, potem pojawiło się granie z ludźmi, zespoły, warsztaty jazzowe itd.. -Jaki wpływ na Twoją karierę miało wykształcenie muzyczne? Było potrzebne? A może dałbyś radę i bez niego? Każde kolejne doświadczenie buduje nasz styl, osobowość muzyczną. Gdybym poszedł inną drogą, byłbym kimś zupełnie innym. Myślę, że to fajnie, że w naszym słabym systemie edukacji większość roboty na początku wykonałem sam. Nie miałem nauczyciela perkusji, który by mnie prowadził za rączkę. Rodziło to masę frustracji, szukania itd. Ale wierzę że to ukształtowało mnie indywidualnie. Z kolei nauka na Akademii Muzycznej w Katowicach zaowocowała masą znajomości i kontaktów… -Twój egzamin w szkole muzycznej był podobno mocno związany z… Zenkiem Martyniukiem. Opowiedz o tym coś więcej. Chodzi nie o egzamin w szkole muzycznej, a koncert dyplomowy na Akademii Muzycznej w Katowicach 🙂 Rzeczywiście, do programu koncertu, który wykonałem z trio Stryjo (Nikola Kołodziejczyk – fortepian, Maciej Szczyciński – kontrabas), dodałem jako wisienkę cover hitu zespołu Akcent pt. “Gwiazda”. Podczas studiów w Katowicach w okolicach roku 2005 szlagiery wczesnego Disco Polo pojawiały się na akademikowym korytarzu. [Wspomniany Cover Możesz Posłuchać Pod Tym Linkiem] Wtedy gatunek ten skrywał się w głębokiej niszy i dla nas był to cudowny kicz. „Gwiazda” w wersji swingowej okazała się być bardzo zjadliwą piosenką, całość dopełniła sekcja dęta. Kilka lat później zarejestrowaliśmy podkład do tej pieśni ze Stryjo i po wielu próbach wymyślenia, kto powinien to zaśpiewać, na naszej płycie wróciliśmy do tzw. “meritum sedna” i udało nam się dostać namiar do samego Zenka. Pomysł bardzo mu się spodobał, ale to był moment wybuchu popularności Akcentu, a potem było jeszcze grubiej i do nagrań nie doszło. Krew w piach. -Twoje nazwisko to dosłownie synonim muzyki. Duża część Twojej rodziny przecież zajmuje się nią zawodowo. Sam mam brata, który jest gitarzystą i wspólne początkowe podrygi z muzyką były bardzo inspirujące. Czy u Ciebie było podobnie? Nasi rodzice to stomatolodzy. Jak do tego doszło? Nie wiem. Kariera starszych braci dała świadomość rodzicom, że może zdarzyć się tak że nie pójdę na studia i nie będę uprawiał “porządnego” zawodu. I myślę, że czasem taka świadomość to bardzo dużo. Horyzont opcji. Różnica wieku między mną i starszymi braćmi była na tyle duża że raczej nie muzykowaliśmy razem. Ale mogłem dzielić salkę prób z moim bratem Jackiem itd. Zawsze mogłem zwrócić się do nich o pomoc i podglądać jak to wygląda u “starszaków” obytych w branży. -Na filmach z Twoją grą (Facebook, YouTube) widać zawsze duży spokój i opanowanie. Czy poza kamerą wewnętrzny Michał Bryndal lubi czasem solidnie przywalić? Gra na perkusji, szczególnie granie solo i improwizacja to dla mnie rodzaj medytacji. Najbardziej lubię stan, kiedy moje ego się wyłącza, nie ma mnie. Dzieje się muzyka, emocje. Nie wiem czemu tak wyglądam, jak gram i staram się nad tym nie zastanawiać. Albo inaczej, nie staram się – raczej się nad tym nie zastanawiam. -Voo Voo to zespół, który z tego, co wiem, nie robi prób lub robi ich bardzo mało. Jakie są plusy i minusy takiego stylu pracy? Podczas mojej pierwszej próby, kiedy na jeden koncert miałem zastąpić Stopę, Karim (basista) opowiedział Wojtkowi Waglewskiemu, że mam super salkę w centrum Warszawy i można tam robić próby. Waglu bardzo szybko go przystopował, mówiąc: ale Karim przecież to jest nasza druga próba od 1986 roku… Było to dla mnie zaskoczeniem ale szybko zorientowałem się, że ten zespół działa na zasadach “jazzowych”. Mamy ramy piosenek, ale co z nimi zrobimy- stylistyka, tempo, początek, rozwinięcie, zakończenie – zależy od nas i od dnia, w którym je wykonujemy. Uwielbiam takie świeże podejście i próby oczywiście są, ale dotyczą nagrań studyjnych albo nowego materiału przed premierami płytowymi. Potrzebny do takiego podejścia jest zespół, który ma działający radar w czasie rzeczywistym, przygotowany na zmiany i chętny do przygód. -W Voo Voo zastąpiłeś słynnego Piotra „Stopę” Żyżelewicza. Czy była z tym związana presja? Wiesz, syndrom „Stopa by to zagrał inaczej”. Nie słuchałem nigdy wcześniej Voo Voo ani zespołów Stopy, Izraela itd. Ciekawe, bo podczas studiów jazzowych w Katowicach płytę ze Stopą pokazał mi kolega i jeden z idoli- Marcin Ułanowski i była to “Legenda” Armii. Stopa gra tam niesamowicie, ale to muzyka zespołu była dla mnie fascynująca. Jest tam jakaś magia i to przerażająca momentami, jest tam moc. Po wejściu do zespołu słyszałem od wielu osób: Stopa grał to inaczej. Ale co ja mogę na to poradzić? Ja to ja – i trudno/świetnie. -2 sierpnia będziesz prowadził warsztaty perkusyjne w formie online. Czy uchylisz rąbka tajemnicy, co chciałbyś przekazać uczestnikom na tym spotkaniu? Chciałbym podzielić się sposobami na znalezienie własnej drogi, własnego brzmienia i rozwój kreatywności za bębnami. -Jak “mówić” na bębnach po swojemu?-Jak odejść od kurczowego trzymania się wyuczonych przejść, licków i patternów?-Jak sprawić by te wyuczone rzeczy zmieniać na swój sposób?-Jak odejść od ciągłego trzymania się nut i grać coś “od siebie”? Głos uwolniony dobrze byłoby osadzić w ramach świata realnego, więc pokażę ćwiczenia które wzmacniają świadomość frazy, podkręcają nasz radar, świadomość tego gdzie jesteśmy w utworze, piosence, gdzie jest raz. -Ekstra! Sam czuję, że te tematy będą mi potrzebne i wielu uczestników z pewnością również to doceni. Co powiedziałbyś samemu sobie jako początkującemu perkusiście? Słuchaj swojej intuicji i nie przejmuj się tak bardzo słowami krytyki. Słuchaj starszych i doświadczonych graczy, ale pamiętaj – nie musisz iść tą samą drogą. Przyswój tyle “tradycji”, ile zdołasz, ale idź własną drogą. To, że wszyscy dookoła coś robią w jeden sposób, to nie znaczy, że ty też tak musisz. Własna droga nie musi być na siłę inna od pozostałych. -Michał, jakie plany muzyczne na najbliższy czas? Czego Ci życzyć? Jak to Waglu żartuje: “Przeżyć”. Mimo pandemii w przeciągu zeszłego roku nagrałem kilka płyt, które będą ekstra. Na wydanie czeka piękna płyta z balladami jazzowymi mojej Moniczki, czyli Moniki Borzym, gdzie szuram miotłami w tempach ekstremalnie wolnych. Oprócz tego zostałem zaproszony do współpracy przez Marka Napiórkowskiego i nagraliśmy jego materiał z udziałem niesamowitej orkiestry AUKSO (jedna z niewielu w tym kraju, która umie w szesnastki). Płyta niebawem. No i zaraz wydawany będzie album trio Joanny Dudy, bardzo ciekawy, konceptualny materiał, z którego jestem bardzo dumny! Chciałbym pograć z tymi materiałami! Voo Voo obchodzi w tym roku 35 lecie swojej działalności i gdyby nie pandemia zagralibyśmy masę koncertów. Trudno- co zrobić i tak jest fajnie. Życzyłbym sobie powrotu realiów koncertowych w kraju i poza nim. Chciałbym też skupić się na produkcji własnych rzeczy. -W takim razie wszystkiego najlepszego dla Voo Voo i dla Ciebie. Do zobaczenia na warsztatach! Michał Bryndal Michał Bryndal Michał Bryndal oKt2.